środa, 14 czerwca 2017

Pani Łuczak-Surówka


  "Nie jestem waszą smoleńską wdową. Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym" - napisała na Facebooku Krystyna Łuczak-Surówka, wdowa po oficerze BOR-u, który zginął w katastrofie smoleńskiej.Fragment pochodzi z listu do Macieja Stuhra, który wcześniej na swoim profilu na FB zamieścił wpis bezpośrednio zaadresowany do "Wiadomości" i Krzysztofa Ziemca. Nawiązuje w nim do kolejnego przypomnienia w programie TVP jego żartu o tupolewie.
   Przyznała także, że ona jako wdowa po Jacku Surówce nie życzy sobie naruszania spokoju ciała jej męża. Podkreśliła, że to, co obecnie dzieje się w procesie wyjaśniania katastrofy, to brak empatii i poszanowania dla ludzkiej godności. Jej zdaniem rząd przekracza granice szacunku, który należy się wszystkim rodzinom. – Czekam na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Będę walczyła o spokój ciała mojego męża do końca – powiedziała.

Bardzo emocjonalnie i łamiącym się głosem odniosła się też do zachowania niektórych rodzin ofiar, prawicowych dziennikarzy i polityków. Przypomniała o skandalu, gdy podawano fałszywe informacje o tym, że jej mąż miał do niej dzwonić zaraz po katastrofie, co miało uwiarygadniać tezę o kilku osobach, które przeżyły katastrofę. Przyznała, że ma dość "zaczepiania", "poszturchiwania" i nazywania jej "gorszą wdową", która nie chce dowiedzieć się co stało się z jej mężem. Przypomniała, że to ona identyfikowała ciało swojego męża zaraz po katastrofie w Moskwie i jest przekonana, że spoczywa on we właściwym grobie.

Podziękowała także wszystkim, którzy uczestniczyli w identyfikacji ofiar w Rosji i tym, którzy pomagali w najtrudniejszych chwilach. – Jestem wdzięczna tym wszystkim ludziom, zarówno z Polski, jak i z Rosji, psychologom i tłumaczom, który pojechali tam wolontarystycznie – stwierdziła Krystyna Łuczak-Surówka. – Jestem wdzięczna także pani Kopacz, która okazała zrozumienie, empatię i szacunek, i która godnie znosiła to wszystko, co działo się tam działo z godnością, a przecież w tej katastrofie zginęły także osoby, z którymi na co dzień żyła i pracowała – mówiła.

      POWIEM tak:
Trzeba pochylać głowę z szacunku nad panią Krystyną Łuczak, nad panem Maciejem. Tacy ludzie nie boją się mówić PRAWDY, mówić o swojej ocenie sytuacji w kraju, związanej z katastrofą. Trzeba wsłuchać się w te głosy pełne empatii i smutku. Zatykać natomiast należy uszy i swoje wnętrze przed skowytem tych, którzy zaistnieli ,,dzięki" śmierci najbliższych. To żadna żałoba, żaden smutek, to prymitywna walka o wpływy, kasę i stanowiska. Kto tych ludzi znał, zanim ich najbliżsi nie umarli?! Dzisiaj robią kariery, bez wstydu, bez honoru, bez zastanowienia. Jakże wielka jest różnica choćby pomiędzy panią Łuczak, a tymi ,,wdowami" smoleńskimi. Nie ta klasa, nie ten przedział. SZACUNEK pani Krystyno, pokłon panie Macku za odwagę!

1 komentarz: