Od kilku tygodni stałem się widzem wszelkiej maści programów interwencyjnych, typu ,,Sprawa dla reportera" itp. Wciągnęły mnie, wręcz pochłonęły. Wysłałem kilka paczek odzieżowo-chemicznych do kilku ludzi i dalej obserwuję zmagania szarych ludzi z otaczającą rzeczywistością.
Takich absurdów, bezsensów, niedorzeczności, nie wymyśliłby Bareja, ani pisarz powieści s/f. Nie tyle boli mnie ludzka naiwność, czy wręcz głupota, ale bezduszność urzędnicza. Tak, stanowczo urzędnik państwowy, samorządowy, to posada, jakich mało w Polsce. Sądy, prokuratury, policja, urzędy gminne i miejskie, MOPS-y, GOPS-y, czy Urzędy Skarbowe. Tam jest wylęgarnia ludzi bez duszy, bez empatii, bez obowiązków i bez ODPOWIEDZIALNOŚCI. Tak karnej, materialnej, jak i służbowej.
To nie wina rządu, bo właśnie te programy pokazują, że w 99% spraw przepisy są dobre, tylko ludzie ....owi! Dopiero emisja spraw w mediach, nagłośnienie powoduje iż urzędnicze dupy zaczynają się ruszać i wykonywać swoje OBOWIĄZKI!
Wydaje mi się, że nie tyle wprowadzenie odpowiedzialności, bo ta już jest, ile jej wdrażanie i respektowanie, używanie, wyeliminuje źródła bezduszności urzędniczej. Ich niefrasobliwości względem petentów, którym, jakże często niszczą życie. Tak nie może być!
Dlaczego nieosiągalne latami prawa człowieka, o które walczy, stają się osiągnięte w kilka DNI po emisji programu, a często jeszcze przed czasem antenowym?! Czy nie powinniśmy zakładać spraw cywilnych takim urzędnikom?! trudno, może warto czekać kilka lat na rozstrzygnięcie, jeśli ono spowoduje odsunięcie kolejnego, nieudacznika na etacie urzędnika. Może warto poświęcić czas, aby ukarano dotkliwie człowieka, którego jedynym zajęcie jest BYCIE NA ETACIE?!
Sami zapewne znacie dokoła siebie kilka podobnych spraw, wiec ile ich jest w skali kraju? Weźmy się za nich....
Tak co racja to racja...nie dawniej jak wczoraj byłem wProkuraturze,najpierw wysyłano mnie od Aiwasza do Kaifasza, bo nie mogli znależdż miejscowości z której pochodził delikwent na ,którego poszedłem złożyć doniesienie/miejscowość 30 km od Prokuratury... Następnie kazano mi iść do domu i doniesienie wysłać pocztą...Wkurzyłem się zadzwoniłem do Adwokata,który polecił mi zjebać kogo tylko się da ,ponieważ maja obowiązek przyjąć ustne doniesienie... Po przepychankach słownych pan Prokurator kazał czekać na korytarzu,kiedy po godzinie straciłem cierpliwość i zapukałem do pokoju/o zgrozo do tego samego w którym pracowałem kiedyś w 80 roku../ ten stwierdził, że zapomniał,że ja czekam...Następnie zarzucił mi,że czuję się zbyt pewnie w jego towarzystwie...Zapytałem --czy mam się bać? Nie jestem przestępcą lecz poszkodowanym....
OdpowiedzUsuńI takich bzdur jest wszędzie pełno. Nie wina przepisów, rządów, administracji, tylko LUDZI na etatach, którym uchodzą bezkarnie wszelkie bezmyślne decyzje, olewanie petentów itp. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń